Wspólnym Kolędowaniem z Państwowym Ludowym Zespołem Pieśni i Tańca Mazowsze rozpoczęliśmy kilka dni przed Wigilią (20 grudnia) przygotowania Świąt Bożego Narodzenia. Podczas koncertu wystąpiły trzy formacje. Jako pierwszy wystąpił Zespół Pracowników Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi w Kielnie. Panie – bo jest to zespół żeński – po raz pierwszy wystąpiły podczas szkolnego kiermaszu świątecznego i zaśpiewały tak urokliwie, że zostały poproszone o ponowny  występ przed koncertem Zespołu Mazowsze. Swoimi łagodnymi głosami wprowadziły publiczność w nastrój wigilijny. Gratulujemy fantastycznego pomysłu i odwagi. Trzymamy kciuki za powodzenie i mamy nadzieję, że jeszcze nie raz uda nam się usłyszeć zespół, który nie tylko pięknie wygląda ale i pięknie śpiewa. Jako kolejni na scenie pojawili się „Koleczkowianie”. Choć wystąpili w mocno okrojonym składzie, to godnie  przypomnieli,  że w kulturze kaszubskiej poczesne miejsce zajmują kolędy i kilka z nich zaśpiewali w rodzimym języku a pod koniec wraz z Mazowszem wykonali wyjątkową w brzmieniu i wymowie kolędę „ Bóg się rodzi”.

I na koniec gwiazda – nie Betlejemska, a wieczoru – Zespół Mazowsze. Cóż tu dużo mówić. Profesjonaliści w każdym calu. Choć koncert miał się rozpocząć o godz. 18.00, to już około godz. 10.30 pojawiła się ekipa techniczna ( panie garderobiane, akustycy, montażyści, oświetleniowcy ), która przygotowała kostiumy, garderoby i scenę na przyjazd artystów. Ci pojawili się dopiero około godz.16.00.  Sam koncert to uczta dla ducha i ucha.  Perfekcja od pierwszego dźwięku, do ostatniego ukłonu. Na bis wykonali dla szemudzkiej publiczności znaną „Kukułeczkę”. Tym co zachwyciło słuchaczy pamiętających Mazowsze „od zawsze” to niezmienione przez lata brzmienie zespołu. Mimo upływu czasu, zmieniających się dyrygentów i wokalistów, od pierwszego akordu wiadome było, że w Szemudzie śpiewa „TO” wielkie, niezapomniane Mazowsze.

Przy okazji pragnę podziękować Dyrekcji Szkoły Podstawowej w Szemudzie za udostępnienie sal lekcyjnych ( po zakończeniu zajęć dydaktycznych), w których urządzono prowizoryczne garderoby dla artystów. Trzeba powiedzieć, że bez tej pomocy nie udałoby się zorganizować wygodnego miejsca dla niemal stuosobowego zespołu.